piątek, 16 listopada 2007

Nie oglądaj się za jutrem.

wpasowanie, analogia, synkretyzm. bla, bla, bla przyjacielu.

Kłopotliwy Człowiek (Den Brysomme mannen) (2006) - kłopotliwy - tylko to ciśnie mi się na usta(?). to tak jakby powyciągać wszystko co przerażające u Huxleya wcisnąć w nasze czasy i zmiksować w awangardowym, europejskim stylu. klimatycznie przypominał mi francuski, również dość świeży i niedoceniany Calvaire. na interpretację pozostaje naprawdę sporo miejsca, a i topos alienacji społecznej nie okazał się ani odrobinę infantylny, wręcz przeciwnie - hipnotyzująco rześki i przytłaczająco prawdziwy. szorstko-gorzki. mocne kino.




Garden State (2004) - jest pewien szczególny moment, kiedy wiem, że dany film to ten film, ten który wchodzi na stałe do mojego osobistego, wewnętrznego kanonu, staje się częścią mnie i na zawsze już pozostanie. gdy na napisach końcowych zamykam oczy i słucham ostatniej piosenki trawiąc niedawno usłyszane kwestie, delektując się nimi wśród oplatających mnie dźwięków i zachwycając się każdą sekundą, każdą sceną... to ten moment. piękny debiut Zacha Braffa.

Brak komentarzy: