sobota, 3 listopada 2007

Glen czy Glenda?

Tim Burton rozczarował mnie tylko raz ("Gnijąca panna młoda" z 2005) i wracając do jego wcześniejszych dokonań nie martwię się tym, że mi się nie spodoba, nie ma po prostu takiej możliwości. dlatego chętnie oglądam filmy sygnowane jego nazwiskiem wyzbywając się chłodnej analizie konwencjonalnych niuansów czerpiąc maksimum satysfakcji i maksimum rozrywki.
Ed Wood (1994) to jedna z najlepszych biograficznych opowieści, które prawdopodobnie stworzono. nad nią stawiam wyżej jedynie "Last Days" van Santa, chociaż to zupełnie inna liga. Burton miał szerokie pole do popisu, wystarczy odrobinę zagłębić się w temacie osobistości Edda D. Wooda Jr. by zrozumieć o co chodzi. nie było to zadanie proste, by oddać wszelkie kontrowersje najgorszego reżysera_scenarzysty_producenta_aktora_w_jednym wszechczasów należało znaleźć odpowiednią obsadę, nadać specyficzny rodzaj humoru tak by nie powstało z tego irytujące pośmiewisko a coś w rodzaju obiektywnej refleksji. gdyby nie Depp i Landau (rola Beli Lugosi to majstersztyk na miano Oskara) film nie odniósłby takiego sukcesu. wszystko zazębia się idelnie i nie ma się do czego przyczepić, 2 urzekające godziny, podczas których nawet odrobinę się nie nudziłem.
naprawdę dobre kino, czołówka wśród Burtonów.

4 komentarze:

Rafał Siciński pisze...

rany jakie zdziwko...
to jeden z niewielu filmów Burtona, którego nie widziałem i co ciekawe, ostatnio mam straszną na niego, tyle że jakoś Atlantyda poszła, a nie "Ed Wood".
chyba obejrzę w niedzielę :)

crusia pisze...

A dla mnie właśnie nie "Gnijąca...", a "Ed Wood" był rozczarowaniem. Uwielbiam wszystkie Burtony, a ten film jakoś wyjątkowo mnie nudził. Choć przyznaję - Depp i Landau byli świetni.

Rafał Siciński pisze...

obejrzałem :)) był super.
w sumie masę faktów z życia Wooda już znałem z przeróżnych artykułów i publikacji, ale bardzo fajnie było to obejrzeć.
Landau i gumowa ośmiornica mega wypas :))

Rafał Siciński pisze...

aaa... chyba do najlepszych autobiograficznych opowieści to zaliczyć spokojnie można "Człowieka z księżyca". jeżeli nie widziałeś to powinieneś zobaczyć.

no i dla mnie "Ed Wood" to raczej czołówka Burtona nie jest.